czwartek, 6 sierpnia 2015

A czy Ty wiesz, że pozory często mylą ? Ludzie przed byle gównem czoła chylą !

Tak wiem, tak wiem !!!
To jeden z tekstów Kazika Staszewskiego - jednego z moich ulubionych polskich tekściarzy. Ale nie o muzyce dzisiaj (choć to moja kochanka, więc należy się jej osobny tekst - jest już rozpoczęty). Dziś będzie o pozorach.

Ile razy dałeś się złapać na to, że kupujesz hamburgera bo ładnie wygląda na obrazku. Odwijasz papierek i zamiast soczystego Bic Maca masz 3 sprasowane kawałki bułki i dwa kawałki produktu mięsopodobnego ?
Ja miałem parę razy w życiu sytuację, w której poznałem kogoś i pomyślałem sobie „kurcze - ale chciałbym być taki jak on”. Potem poznawałem tą osobę i wiecie co - już nie chciałem być taki jak on. On jest w moim wieku, a tak dużo już osiągnął, tyle przeżył i w ogóle jest taki zajebisty. Poznajesz bliżej tego człowieka, bo chcesz się uczyć od niego. No bo kurde - chcesz być taki jak on. I jeśli jesteś czujny i uważny to zauważysz, że owszem - może jest lepszym od Ciebie sprzedawcą od Ciebie i umie wyrwać laskę na jedną noc w klubie ale za to jest totalnym zerem etycznym i dwulicowym typem. Jedyne czego należy się uczyć od niego to „jak nie być taki jak on”.

Raz usłyszałem od mojego kolegi - „wiesz, chciałbym mieć takie życie jak Ty”. Pół litra whisky później stwierdził „wiesz - w sumie moje życie jest zajebiste”.

Gdy byłem młodszy to znalazłem pewien cytat - szedł on mniej więcej tak:
Każdy człowiek ma cztery twarze

1) Tę, którą widzi w lustrze
2) tę, którą chce pokazać innym
3) tę, którą widzą inni
4) te, prawdziwą
Niestety nie pamiętam, gdzie to znalazłem a i google tu nie pomaga za bardzo. Mniejsza z tym - jest to bardzo trafne - zwłaszcza dziś w dobie social-mediów. Teraz możesz mieć inną twarz na LinkedIn, inną na facebooku, inną na instagramie (tam z odpowiednimi filtrami oczywiście) a jeszcze inną na Tinderze. Tylko czy pamiętasz, która z nich jest ta prawdziwa ? Zapętliliśmy się w jakiejś porąbanej grze pozorów. Wszystko jest reklamą i pozorami.
Pozorne relacje - to, że masz kogoś w znajomych na fejsie i piszesz z nim regularnie - nie znaczy że go znasz. Widzisz obraz, tego co polubił, gdzie był, jakiej muzyki słucha. Nie wiesz co przyśpiesza jego/jej bicie serca i wstrzymuje oddech w gardle. Bo tego nie przeżyłeś. To też taki pozór, że nie jesteś sam/a. „Mam przecież 1000 znajomych na fejsie - jestem taka towarzyska”. A gdy przyjdzie co do czego i w ciągu jednego dnia zawali Ci się na głowę całe życie - czy ktoś z tego tysiąca rzuci dla Ciebie wszystko i przyjedzie do Ciebie?
Mi się ostatnio zawaliło całe życie - związek, praca, nieco zdrowie. A jeszcze jednego dnia wydarzyła się rodzinna tragedia. Fakt - miałem wsparcie znajomych „wirtualnych”. W pewnej chwili zwątpienia poprosiłem na fejsie o modlitwę. W granicznej sytuacji działa każdy lajk. Ktoś mi w komentarzu pocisnął „że przejadę się na tych wirtualnych relacjach”. Wirtualne - owszem są. Ale byłby gówno warte, gdyby nie ludzie, którzy rzucili wszystko i byli przy mnie fizycznie w najgorszych chwilach mojego życia. Ludzi, z którymi byłem 24h, przed którymi nie mogłem i nawet nie chciałem niczego udawać.
Tych ludzi można policzyć na palcach jednej ręki. I wiem, że to nie są pozorne relacje. Sprawdzone i zahartowane.
Gdy następnym razem zobaczysz zdjęcia pięknej dziewczyny na fejsie - pomyśl ile ona stała przed tym lustrem i ile się nakombinowała aby dobrze się ustawić i wciągnąć brzuch i użyć dobrych filtrów.
Gdy zobaczysz na czyimś wallu pełno „motywacyjnych cytatów o afirmacji życia” - zastanów się, czy naprawdę jest taki pozytywny czy działa w myśl zasady „fake it until you make it"
Widzisz te „szczęśliwe pary”, które sobie na fejsiki pokazują swoje „dowody miłości” a w towarzystwie nie mogę się od siebie odkleić. Wierz mi - często za zamkniętymi drzwiami jest pogarda, i arktyczny chłód a czasem i przemoc.
Zobaczysz kogoś, kto obnosi się swoim bogactwem - być może jest ubogi wewnętrznie.
Nie daj się nabrać na pozory. Mój profesor ze studiów zwykł mawiać „Pamiętaj nie tylko co, kto mówi, ale i po co”. Każdy komunikat ma jakiś cel. Tak jak świadomość problemu jest pierwszym krokiem do jego rozwiązania tak i w przypadku komunikacji - musimy mieć wyczulone radary na pozory.
"Ludzie nie lubią gdy im się coś sprzedaje ale bardzo lubią kupować” - więc kupujemy obrazy innych osób. Widzimy bardzo często świat/ludzi/zjawiska takimi jakimi chcemy je widzieć a nie takimi jakie są.
Dlatego poznajemy siebie wzajemnie na żywo a nie w internecie. Dlatego pary poznają siebie dopiero jak zamieszkają ze sobą i minie im pierwsze idealistyczne zauroczenie. Przyjaciele poznają siebie gdy pojadą jednym samochodem w podróż, gdzie są na siebie „skazani”. W pracy - dopiero jak jest duży fakap i dużo stresu - poznajesz z kim współpracujesz. W sytuacjach granicznych wiemy, na kogo można liczyć. Wiemy kto jak się zachowa.

I pamiętaj - tekst napisał człowiek, który ma:
1000+ znajomych na fejsie; jest odbierany jako człowiek sukcesu; ma intensywne życie; jest uznawany za wiecznie uśmiechniętego i pozytywnego ;) Ja się parę razy przejechałem na pomyśle „ale on ma fajne życie - chciałbym tak jak on”. Nie ma lepszego życia niż to Twoje. Najlepsza jest ta Twoja (i moja) czwarta twarz. Prawdziwa. Prawdziwe emocje. Ale prawdziwe rzeczy są cenne i obdarza się nimi tylko nielicznych.

Zauważaj prawdę - bądź na nią otwarty.
Dawkuj prawdę ostrożnie - to cenna rzecz.
I na koniec - doceniaj gdy ktoś jest prawdziwy wobec Ciebie.