poniedziałek, 26 listopada 2012

Dobra nuta na poniedziałek :)

Są takie kawałki, które napędzają do działania - to jeden z nich


"You can`t expect to reach the top with out a little climbing" - czyż nie ?:)


poniedziałek, 19 listopada 2012

StimPack – czyli rzecz o emocjach (explict lyric)



Kiedyś zagrywałem się w „Starcrafta” – świetna gra… chyba przez to, że była taka świetna nie dostałem się na UW na żaden z 6 kierunków studiów na które tam zdawałem. 
W końcu dostałem się do prywatnej uczelni i mimo wszystko – wyszło mi to na zdrowie. Lecz to nie uczelni mam zamiar tu pisać… wracając do „Starcrafta”.

 Jedną z podstawowych jednostek Terran ( czyli ludzi) jest Marine. Można mu zaaplikować „StimPacka”.  To cudo zwiększało szybkostrzelność i szybkość biegania tych małych żołnierzyków. Fajna rzecz. 

Przydałaby się w naszym codziennym życiu, czyż nie ? Tak się składa, że to już jest – nie trzeba czekać aż ktoś to wynajdzie. Mamy to w sobie od urodzenia – wystarczy się nauczyć go dobrze wykorzystywać. 

Co mam na myśli… heh …to, co napędza nas. Emocje. Plan na tą notkę miałem już od dawna, ale dziś przypadkowo zaaplikował mi się StimPack (cała masa pozytywnych emocji). 

Co powoduje, że ludzie kupują drogie (droższe niż konkurencja) sprzęty Apple ? Emocje. 

Co powoduje, że malarze, poeci i inni artyści tworzą piękne rzeczy ? Emocje.

Z drugiej strony to samo powoduje, że ludzie ranią się wzajemnie czy wręcz wybijają całe narody ( Adolf, Józef, Mao i kilku innych sk….synów pewnie też odczuwało jakieś tam emocje … kiedyś na pewno). 
Czemu ludzie wykrzykują sobie wzajemnie słowa, które ranią najmocniej ... przez emocje.

Tak więc mamy pozytywne i negatywne. Jedne i drugie tak samo potrzebne.

Jeden z moich idoli (szacuneczek dla Prof. Bartoszewskiego) powiedział kiedyś

"Jeśli nie wiesz, jak się zachować, to na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie..."

Miałem w ciągu ostatnich miesięcy kilka okazji aby się tak zachować… i czułem się z tym świetnie. Dumny, zadowolony. Czasem kusi by iść łatwiejszą ścieżką (żeby nie było - nieprzyzwoicie też się parę razy w życiu zachowałem... ). Ale przypominam sobie wtedy to jak się czułem gdy zachowałem się „przyzwoicie” i jest lżej iść tą inną ścieżką. 

Heh…dobra – może za mocno filozofią pojechałem. Może coś prostszego – każdy z nas się kiedyś stresuje. Boi spotkania z trudnym Klientem, szefem, szczerej rozmowy z drugą osoby ( ten rodzaj rozmowy który może kogoś zranić). 
Warto wtedy sięgnąć do swojego SteamPacka w głowie (albo sercu, duszy, czakrze ( słowo czakra się odmienia w ogóle ?) i przypomnieć sobie coś przyjemnego: 
Cudowne beztroskie chwile z przyjaciółmi, moment gdy po kilku godzinach marszu zdobywasz górski szczyt, czy gdy po raz pierwszy kochasz się z kobietą pod gołym niebem…. Lub cokolwiek sprawia, że choć przez chwilę czujesz się szczęśliwy.

 Jedna z pierwszych moich notek była o uważności (Mindfulness). To umiejętność, która pomaga zapamiętać  (zasejwować - posługując się komputerowym slangiem)  te najwspanialsze chwile w życiu… z każdym istotnym oraz (pozornie) nieistotnym detalem.

"Na tysiące godzin kilka minut szczęścia, których nie przyniesiesz w rękach do domu, przywleczesz w zębach"

Moje najcudowniejsze chwile mają swoje ścieżki dźwiękowe i mogę je przynieść w „rękach do domu” . Są takie piosenki które wystarczy włączyć aby „załadować” te najfajniejsze wspomnienia. I działać, lepiej, szybciej, skuteczniej.
Znajomi się dziwią „jak to możliwe, że wstajesz tak rano i zasuwasz na siłownię”. Nie – nie lubię wstawać rano… lubię spać, leżeć w łóżku… Lubię leniuchować… Lecz jeszcze bardziej lubię czuć się dumny z siebie i zadowolony z tego, że znowu dałem radę. Taki mój StimPack

Złe emocje. Tja … ich też jest sporo, czyż nie?  I bardzo dobrze. Trzeba umieć nimi zarządzać - opanować je, zanim one opanują nas.. Jakiś czas temu nauczyłem się wkurwiać (excuse my french). Wcześniej się smuciłem gdy coś nie szło po mojej myśli (a w życiu dosyć często coś idzie „nie po naszej myśli”) Umiejętność wkurwienia się jest jedną z cenniejszych, które ostatnio nabyłem. 

To negatywna, ale bardzo „twórcza” emocja. Daje kopa do pracy, przywraca motywacje. Praktyczna wskazówka – ostatnio na siłowni zauważyłem, że gdy tylko brakuje mi pary i sztanga zaczyna mnie przygniatać to przypominam sobie kto mnie ostatnio wkurwił (a siwe włosy na mojej skroni wskazują na to, że było kilka takich osób, kilka takich sytuacji) i od razu pojawiają się nowe zapasy energii. Kiedyś gdy kilku dresiarzy mnie mocno wkurzyło, czterech kolegów miało problemy aby mnie utrzymać w ryzach. A Ci co mnie znają wiedzą, ze należę raczej do spokojnych osób.

Konkluzja ? część z moich znajomych wie co sądzę o młotkach – można nimi wbić gwóźdź, zbudować arkę ( Noe dał radę;) albo – jeśli nie umiemy się nim posługiwać – bardzo szybko usunąć paznokieć z palca i dać zarobić producentowi Ketanolu.

 Emocje to takie młotki – można nauczyć się nimi umiejętnie posługiwać. Nie jest to łatwe – ale z pewnością jest to sztuka, którą warto opanować. Po to, aby w odpowiednim momencie zaaplikować jedną z zapamiętanych emocji – od wkurwienia po zakochanie. Każdą z nich stosować odpowiedzialnie i z rozwagą.       

czwartek, 1 listopada 2012

O znaczeniu dat




1 stycznia – „Ogólnopolski dzień noworocznych postanowień”
21 stycznia – dzień Babci
22 stycznia – dzień Dziadka
14 lutego – Walentynki
8 marca – dzień kobiet
3 maja – święto konstytucji 3 Maja
1 listopada – Wszystkich Świętych
11 listopada – Święto Niepodległości

Po drodze rocznica śmierci, urodziny, imieniny, rocznica (miesięcznica w niektórych przypadkach) związku/ ślubu, i pewnie kilka innych dat…

Od dat się zaczął „Projekt 365*1%”, potem powstał FanPage a później ten blog. 

Obrzydzało (i dalej mnie obrzydza jak ktoś tylko gada a nie działa) mnie jak wielu moich znajomych mówiło sobie pod koniec roku, że „od 2012”

- rzucę palenie
- zacznę się odchudzać
- ruszę dupsko na siłownię
- poznam w końcu fajnego faceta / kobietę
- zmienię pracę
- przestanę tkwić w toksycznych relacjach
I wiele, wiele innych …

Jakby nagle wszystkich ogarnęła jakaś mistyczna wiara, że jak tylko zmieni się jedna cyferka na kalendarzu to wszystko się jakoś samo ułoży i będzie lepiej - bo to nowy rok będzie. Idzie nowe… tja… aha… nie zapominajmy, że w sylwestra mamy przymus świetnej i udanej zabawy. Nie można przecież przyjść do pracy i powiedzieć „ e tam – średnio się bawiłem”.  Mój ostatni sylwester był kiepski – tak bywa. Najlepiej bawię się na spontanicznych wypadach z moimi przyjaciółmi. 

Do czego dążę… to głupie fiksowanie się na datach... Dziś nie mogłem spokojnie dojechać do swojego domu, bo mieszkam 500 m od cmentarza. Wiara ruszyła na cmentarze oddawać hołd zmarłym… przypomnę tylko, że dziś (1 listopad) jest „Wszystkich Świętych” a nie „Dzień Zaduszny”. Nic to – w kraju, w którym prawie 95% osób deklaruje się jako „wierzący” jest to doskonała okazja aby bezrefleksyjnie postać w korkach do cmentarza, przespacerować się w szpilkach i mini spódniczce (aż żałuję, ze nie robiłem dziś zdjęć) po cmentarzu. Do tego wata cukrowa, popcorn, obwarzanki… nie kumam… wydawało mi się, że chodzi o jakąś chwilę refleksji … widać się myliłem. Objazdy, korki w spokojnej dzielnicy, tłumy parkujące na trawnikach. Bo to dziś trzeba iść na groby. Nie wypada nie pójść. Wszyscy idą. I wszyscy stoją w korkach, przeklinają, denerwują się, frustrują ...


Od kilku lat nie jeżdżę na groby w listopadzie. Po pierwsze – nienawidzę tłumów. Zwłaszcza na cmentarzu, który ma być miejscem ciszy, spokoju, refleksji. 
Po drugie dla mnie udaje się tam w rocznicę śmierci moich bliskich. Kalendarz mi przypomina o tym, że to dziś jest ten dzień... Mój i osoby o której chcę pamiętać - a nie dlatego, że wszyscy wtedy to robią.

Moim faworytem są chyba jednak Walentynki. 14 lutego – dzień w którym powinieneś iść na randkę, dać swojej partnerce kwiaty, serduszko, czekoladki czy cokolwiek innego…a… no i koniecznie obejrzeć kolejną durną romantyczną komedię. Love is In the air… Święto zakochanych … po to aby wyciągnąć z nas – konsumentów – pieniądze na te kwiatki, ciasteczka, cukiereczki. Jak kochasz to chyba cały rok ?
Z moich doświadczeń wynika że kwiaty czy prezent dla partnerki dany bez specjalnej okazji – sprawia o wiele więcej frajdy niż na Walentynki czy "w nagrodę", że jesteśmy razem już x lat, czy x miesięcy.

Jedźmy dalej – 8 marca. Goździki dla kobiet. I polityczny bełkot o równouprawnieniu. Ono się w głowach i zachowaniach i postawach ma przejawiać a nie w parytetach  czy ustawach.  Dojrzały emocjonalnie człowiek traktuje kobiety z szacunkiem cały rok a ogarnięte i pewne siebie kobiety nie potrzebują (moim zdaniem – nie bardzo mam prawo za nie się wypowiadać;) żadnego specjalnego święta.

Ponieważ notki na tym blogu są pisane raczej spontanicznie na zasadzie „strumienia świadomości to chyba na chwilę zgubiłem wątek … pewnie mógłbym pisać dalej o istotnych datach, kiedy trzeba/należy/powinno się iść za stadem i robić to co inni (aha – aby też było na czasie – wczoraj było Halloween – w jednym zdaniu – dla dorosłych to taki mini-karnawał – można wyjść na imprezę na miasto i się przebrać, ale na Boga,bogów,Odyna,Buddę,Jahwe etc… nie przebierajcie dzieciaków i nie wysyłajcie ich po „cukierek albo psikus” to jest POLSKA a nie USA – mamy swoją kulturę i jej uczmy dzieci). Nie będę pisał o kolejnych datach.

Jeśli chcę pomyśleć o tym jakim świetnym człowiekiem był mój dziadek – nie muszę czekać do listopada – wystarczy, że zajrzę do szafy gdzie trzymam jego marynarkę i wracają wspomnienia.
Jeśli kogoś kocham – to okazuje to gdy to czuje. Jeśli kogoś szanuję to cały rok a nie tylko 8 marca czy 21/22 stycznia, 26 maja …)

Z pewnymi rzeczami nie warto czekać na innych ani na to aż „zmieni się jedna cyferka na kalendarzu czy zegarku”…  The time is now…