poniedziałek, 21 października 2013

O ostrzeniu umysłu raz jeszcze – czyli jak czytać więcej

W lutym napisałem o czytaniu (http://365razy1procent.blogspot.com/2013/02/umys-potrzebuje-ksiazek-podobnie-jak.html). Od czasu tego wpisu minęło trochę czasu a ja przerobiłem sporo interesujących lektur. Dziś kilka refleksji na temat przyswajania tekstów. Przyswajania bo coraz mniej czytam a coraz więcej słucham. Zawsze byłem i jeszcze przez długi czas będę zwolennikiem książki w jej tradycyjnej formie.

Zwłaszcza teraz, jesienią, nie ma chyba nic lepszego niż ciepły koc, kubek dobrej herbaty i porządna książka. Właśnie wróciłem do mojej ulubionych książek z dzieciństwa (no dobra – z młodości) – do sagi Franka Herberta „Diuna”. Zacząłem czytać pięknie wydaną edycję, którą dostałem w prezencie na urodziny. Problem pojawia się wtedy gdy książka wciąga na maxa (jak w tym wypadku)… i tu świetny jest audiobook. Kiedyś nie byłem do nich przekonany, bo samodzielnie czytam o wiele szybciej niż czyta lektor. Diunę mam w trzech wersjach. Tradycyjna książka, e-book w PDF-ie oraz audiobooka. Cudownie jest móc obcować z książką prawie non stop. Rano czytam książkę papierowo, wsiadam w auto i odpalam audiobooka. Do wersji na PDFie ciężko mi się przekonać. Raz gdy byłem chory przeczytałem jedną książkę na ipadzie. Do plusów czytania na ipadzie zaliczam na pewno lekkość (saga o Diunie to kilka tysięcy stron;P), ale oczy się męczą szybko od takiego czytania. Pewnie na czytnikach typu Kindle obraz mniej męczy oczy, ale nie chce mi się kupować kolejnego gadżetu, kolejnej ładowarki … Czytanie na ipadzie to ostateczność, ale tylko jeśli chodzi o długie teksty.

Jakiś czas temu odkryłem aplikację na ipada (oraz telefon) – Pocket (wcześniej nazywała się Read it Later). Instalujesz ją sobie jako aplikację na telefonie (tablecie) oraz jako wtyczkę do przeglądarki. W ciągu dnia podczas wędrówek w Internecie trafiasz na masę ciekawych arytukłów. Wystarczy kliknąć w przeglądarce przycisk „read it later” a tekst dodaje się w odchudzonej (bez reklam i czasem bez obrazków) wersji dostępny na komórce. Gdy wiem, że mam kilka minut czekania na spotkanie, albo gdy jadę autobusem to odpalam sobie tą aplikację i czytam teksty, które na mnie spokojnie czekają. Do czytania dłuższych tekstów na ekranie komputera polecam Evernote Clearly (http://evernote.com/intl/pl/clearly/) – też działa na zasadzie wtyczki do przeglądarki. Jeden klik i możesz ustawić sobie wielkość czcionki, kontrast i pozbyć się przeskadzaczy ze strony. Często z tego korzystam, gdy czytam teksty potrzebne mi w pracy.

Wracając do audiobooków. Coraz więcej sklepów oferuje je w przystępnych cenach, dzięki czemu nie trzeba szperać na Chomiku czy Torrentach. Dla mnie audiobooki są świetne do słuchania tekstów, które już kiedyś słyszałem lub „nieobciążających intelektualnie”. Mój samochód ma funkcję „timer” – dzięki niej, dowiedziałem się, że w aucie spędzam średnio 8 godzin tygodniowo (a dojeżdżam tylko do pracy, siłownii i do domu – czasem na jakieś spotkanie na mieście). To pełny dzień pracy. 600 stron „Diuny” to około 24 godzin audiobooka. Gdybym słuchał jej tylko w aucie przerobiłbym ją w 3 tygodnie. Wśród naszych rodaków spada czytelnictwo. A wystarczy jeden tydzień w aucie aby przerobić książkę standardowej objętości. W ciągu roku to ponad 50 książek.

Największa wada audiobooków czy innych elektrocznicnych książek to brak możliwości zaznaczania ulubionych fragmentów. Mam kilka takich książek, które są pełne podkreśleń, gwiazdek i wykrzykników. Pewnych książek nie wypada po prostu czytać w trakcie stania w korku czy przy szorowaniu muszli klozetowej (choć pewne akurat do tego ostatniego się nadają:P). Santorski, Jung, czy Caroll wymagają ciszy, skupienia i przygotowanego ołówka.

Jeszcze jednym minusem audiobooka jest brak „zakładek” – pauzuje odtwarzacz, przechodzę do słuchania muzyki, i gdy chcę wrócić do książki to tracę kilka chwil na znalezienie fragmentu, na którym skończyłem.

Przy okazji obecnego czytania „Diuny” zupełnie przypadkowo wpadłem na sposób czytanio-słuchania książki – trochę papierowo a trochę audio i dzięki temu w 10 dni przerobiłem już 3 z 6 tomów (około 1000 stron). Od dziś już chyba każdą interesującą pozycję będę w ten sposób „pochłaniał”.

Reasumująć - jeśli myślisz, że masz za mało czasu na czytanie... jak zwykle jest to kwestia priorytetów i zaplanowania sobie tego czasu :)

Ja dalej trzymam się tego, aby raz w tygodniu znaleźć godzinę lub dwie na spokojne czytanie papierowej książki. Do tego audiobook na siłownię lub do samochodu. A na krótkie chwile bezczynności - artykuły czy felietony z internetu do czytania na ipadzie / telefonie.

2 komentarze:

  1. wiem, że nie na temat, ale pomyślałam o Tobie, chodzi o tekst o Bogu, nie zdjęcie :) http://instagram.com/p/f6hizwS9aN/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje - już przekleiłem do siebie na FP :)
    i dobrze, że nie o zdjęcie chodzi :P

    OdpowiedzUsuń