niedziela, 21 października 2012

Moje pierwsze spotkanie z uważnością (Mindfulness)

Dzisiejszy dzień (2012.09.29) jest przełomowy … z wielu względów… m.in. dlatego, że to jest pierwsza moja notka na tym fanpage`u, który właśnie zaczyna ewoluować w stronę bloga. Dziś o uważności… Pierwszy raz przeczytałem o niej w książce Jacka Santorskiego „Dobre życie” (http://www.empik.com/dobre-zycie-santorski-jacek,prod58900465,ksiazka-p).

 Pamiętam jak moja Siostra poleciła mi ją przeczytać. Pamiętam jak siedziałem na jej miękkiej kanapie w mieszkaniu na Saskiej Kępie. Jak zapadałem się w oparcie tej kanapy i piłem sok z czarnej porzeczki. Otóż trochę czytałem o uważności. Starałem się być uważny. Kiedyś założyłem sobie, że będę medytował. Co dziennie po 60 sekund – koncentrował się tylko na oddechu.Po to aby doświadczyć chwili w pełni. Nie wyszło mi ani razu. Odpuściłem na trochę – potem udałem się na „Medytacje Aktywne” (http://medytacjeaktywne.pl/) prowadzone przez moich znajomych. Dwa, trzy razy byłem – jakoś nie zadziałało.

 Uważność / Mindfulness (za stroną http://uwazni.pl/pages/uwaznosc.php)

 To szczególny rodzaj uwagi - świadomej, nieosądzającej i skierowanej na bieżącą chwilę (J. Kabat-Zinn, 1990).

Uważność polega na rozwijaniu umiejętności pełnego skupiania uwagi na tym, co się dzieje tu i teraz, na tym czego teraz doświadczasz (na doznaniach, myślach i emocjach). Ćwiczenia uważności pomagają w odkryciu nawykowych wzorców myślenia, zachowania i odczuwania.

Żyjemy w świecie wielu bodźców. Sam mam 2 telefony komórkowe, sporo rzeczy na listach zadań, e-maile, facebooka a w przeglądarce przeważnie otwarte kilka zakładek. Od rana gdy tylko wstaje(my) – jesteśmy bombardowani niesamowitą, trudną do ogarnięcia rozumem i ciałem liczbą bodźców. Za dużo bodźców, których nie da się uporządkować w swojej głowie rodzi stres. W ciągu ostatnich tygodni doświadczyłem (i dalej doświadczam) niesamowitej ilości stresu.

Stresu który blokuje wiele rzeczy, emocji odczuć… Nie daje się cieszyć dobrymi chwilami. Jest gdzieś w nas. Przysiadł na barkach i przytłacza. Ostatnie kilkadziesiąt godzin były podobne – sporo się działo - złego i dobrego. Tak dużo, że w końcu coś "pękło" - system się przegrzał.

 Wracałem z grilla u znajomych. Otworzyłem dach w swoim samochodzie i ruszyłem do domu. W pewnym momencie zaczął padać deszcz. Przypomniałem sobie w tym momencie wykład Jacka Walkiewicza wygłoszony na wczorajszym „Festiwalu Inspiracji”. Wykład- to bardziej przemowa - „O ważności uważności”. Jacek Walkiewicz przytoczył anegdotę ludzi którzy wydają 5000 zł w trakcie weekendu w Zakopanem a potem denerwują się, że musza stać w korku na Zakopiance… w swoich samochodach za 250 000 zł. Fakt – ciężko czasem docenić to, co się ma – bo przejmujemy się bzdurą. Zapominamy jak nam jest dobrze (skoro stać kogoś na taki standard życia to przynajmniej w tej sferze życia jest co najmniej dobrze). Otóż gdy zobaczyłem pierwsze krople deszczu spadające na szybę odruchowo sięgnąłem do przycisku, który zamyka dach… Po chwili cofnąłem rękę … doświadczmy czegoś nowego. Lubię nowe rzeczy i nowe doznania. Całątrasę z Targówka na Ursus jechałem z otwartym dachem. Co poczułem ? Krople deszczu spływające po mojej twarzy. Krople wpadające mi do oczu. Zimno wody na moich dłoniach. Wiatr „we włosach”, widziałem uśmiechy ludzi którzy patrzyli na mnie gdy staliśmy na światłach (ciekawe czy gdyby mijała mnie policja to zaprosiłaby na badanie alkomatem kierowcę jadącego w sobotni deszczowy wieczór kabrioletem z otwartym dachem;). Cała drogę śmiałem się do siebie i śpiewałem do muzyki, która leciała właśnie z mojego ipoda. Wystawiałem ręcę do nieba i czułem pęd zimnego powietrza przelatującego przez moje palce. Przypomniał mi się cytat z jednej z moich ulubionych piosenek "We are the outstretched fingers That seize and hold the wind..."

I czułem jak cały mój stres uchodzi z mojego ciała. Ciała które mówi mi „jestem zmęczone”. Za mało śpię ostatnio, za dużo nerwów, za dużo aktywności. W tej chwili czuje mój obojczyk, który obiłem sobie dziś w trakcie strzelania na pikniku strzeleckim (odrzut od pocisku obił kolbą obojczyk). Gdy wjeżdżałem do garażu zatrzymałem się na chwilę, wyciągnąłem głowę w górę i poczułem zimne krople jesiennego deszczu spadające na moją śmiejącą się twarz. Pierwszy raz od dawien dawna mój „procesor w głowie” przestał być wielowątkowy i skupił się na przeżywaniu tej jednej konkretnej chwili. Nic innego nie było ważne w tym momencie.

 Dziwne i bardzo fajne uczucie… w tej chwili siedzę wygodnie na fotelu, trochę bolą mnie plecy od nocnych szaleństw imprezowych i porannego strzelania, czuje na ręce opaskę zegarka a na drugiej nowej, nierozciągniętej jeszcze opaski „Livestrong”. Czuje smak dobrej dwunastoletniej whisky na końcu mojego języka… i chłód i fakturę kostki lodu ze szlanki z whisky. Czuje chłod szklanki. i miękki skok klawiszy na mojej klawiaturze... plastikową fakturę klawiszy... i te "kreskowe" wybrzuszenia na literce "J" i "F" - zwróciliście kiedyś na nie uwagę ? Ja dopiero dziś uświadomiłem sobie ich obecność :)

 Tak… żyjemy w świecie planów tygodniowych, miesięcznych, kwartalnych, rocznych czy wieloletnich. Mój trener od zarządzania czasem (pozdrowienia Grzesiek ;) zainspirował mnie do stworzenia „Planu lotu”. Gdy dzieje się cokolwiek nowego w życiu od razu uruchamia się planowanie. Dziś po raz pierwszy doświadczyłem jak to jest zatrzymać się tu i teraz. I chłonąć chwile. Nie wybiegać za daleko w przyszłość. W ogóle nie wybiegać. Nie planować - nie myśleć - czuć.

Ot taka doskonała ilustracja – scena z „Dark Knight” – dialog Jokera i Harveya Denta (a właściwie już Two-Face`a)

„The Joker: [speaking to Two-Face] Do I really look like a guy with a plan? You know what I am? I’m a dog chasing cars. I wouldn’t know what to do with one if I caught it! You know, I just, do things. The mob has plans, the cops have plans, Gordon’s got plans. You know, they’re schemers. Schemers trying to control their worlds. I’m not a schemer.” 

 http://www.youtube.com/watch?v=Q9ElPLO9jZw&feature=related

 Pewnych rzeczy warto się uczyć nawet od Jokera… nigdy nie wiesz kto może być Twoim Nauczycielem… ale o Nauczycielu to temat na kolejną notkę… Obiecuje, że będą się pojawiały (choć pewnie nieregularnie). Dziś zaczęło się coś nowego. Jacek Walkiewicz powiedział wczoraj, że „Ludzie zmieniają się pod wpływem inspiracji lub desperacji”. Po co to „lub” … te dwie rzeczy czasem występują obok siebie – trzeba się tylko zatrzymać na chwilę … i doświadczyć w 100% każdej z nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz