1 stycznia – „Ogólnopolski dzień noworocznych postanowień”
21 stycznia – dzień Babci
22 stycznia – dzień Dziadka
14 lutego – Walentynki
8 marca – dzień kobiet
3 maja – święto konstytucji 3 Maja
1 listopada – Wszystkich Świętych
11 listopada – Święto Niepodległości
Po drodze rocznica śmierci, urodziny, imieniny, rocznica
(miesięcznica w niektórych przypadkach) związku/ ślubu, i pewnie kilka innych
dat…
Od dat się zaczął „Projekt 365*1%”, potem powstał FanPage a
później ten blog.
Obrzydzało (i dalej mnie obrzydza jak ktoś tylko gada a nie działa) mnie jak wielu moich znajomych
mówiło sobie pod koniec roku, że „od 2012”
- rzucę palenie
- zacznę się odchudzać
- ruszę dupsko na siłownię
- poznam w końcu fajnego faceta / kobietę
- zmienię pracę
- przestanę tkwić w toksycznych relacjach
I wiele, wiele innych …
Jakby nagle wszystkich ogarnęła jakaś mistyczna wiara, że jak tylko
zmieni się jedna cyferka na kalendarzu to wszystko się jakoś samo ułoży i będzie lepiej - bo to nowy rok będzie. Idzie nowe… tja… aha… nie
zapominajmy, że w sylwestra mamy przymus świetnej i udanej zabawy. Nie można
przecież przyjść do pracy i powiedzieć „ e tam – średnio się bawiłem”. Mój ostatni sylwester był kiepski – tak bywa.
Najlepiej bawię się na spontanicznych wypadach z moimi przyjaciółmi.
Do czego
dążę… to głupie fiksowanie się na datach... Dziś nie mogłem spokojnie dojechać do
swojego domu, bo mieszkam 500 m od cmentarza. Wiara ruszyła na cmentarze
oddawać hołd zmarłym… przypomnę tylko, że dziś (1 listopad) jest „Wszystkich
Świętych” a nie „Dzień Zaduszny”. Nic to – w kraju, w którym prawie 95% osób
deklaruje się jako „wierzący” jest to doskonała okazja aby bezrefleksyjnie
postać w korkach do cmentarza, przespacerować się w szpilkach i mini spódniczce
(aż żałuję, ze nie robiłem dziś zdjęć) po cmentarzu. Do tego wata cukrowa,
popcorn, obwarzanki… nie kumam… wydawało mi się, że chodzi o jakąś chwilę
refleksji … widać się myliłem. Objazdy, korki w spokojnej dzielnicy, tłumy parkujące na trawnikach. Bo to dziś trzeba iść na groby. Nie wypada nie pójść. Wszyscy idą. I wszyscy stoją w korkach, przeklinają, denerwują się, frustrują ...
Od kilku lat nie jeżdżę na groby w listopadzie. Po pierwsze –
nienawidzę tłumów. Zwłaszcza na cmentarzu, który ma być miejscem ciszy,
spokoju, refleksji.
Po drugie dla mnie udaje się tam w rocznicę śmierci moich
bliskich. Kalendarz mi przypomina o tym, że to dziś jest ten dzień... Mój i osoby o której chcę pamiętać - a nie dlatego, że wszyscy wtedy to robią.
Moim faworytem są chyba jednak Walentynki. 14 lutego – dzień
w którym powinieneś iść na randkę, dać swojej partnerce kwiaty, serduszko,
czekoladki czy cokolwiek innego…a… no i koniecznie obejrzeć kolejną durną
romantyczną komedię. Love is In the air… Święto zakochanych … po to aby
wyciągnąć z nas – konsumentów – pieniądze na te kwiatki, ciasteczka,
cukiereczki. Jak kochasz to chyba cały rok ?
Z moich doświadczeń wynika że
kwiaty czy prezent dla partnerki dany bez specjalnej okazji – sprawia o wiele
więcej frajdy niż na Walentynki czy "w nagrodę", że jesteśmy razem już x lat,
czy x miesięcy.
Jedźmy dalej – 8 marca. Goździki dla kobiet. I polityczny
bełkot o równouprawnieniu. Ono się w głowach i zachowaniach i postawach ma
przejawiać a nie w parytetach czy
ustawach. Dojrzały emocjonalnie człowiek
traktuje kobiety z szacunkiem cały rok a ogarnięte i pewne siebie kobiety nie
potrzebują (moim zdaniem – nie bardzo mam prawo za nie się wypowiadać;) żadnego
specjalnego święta.
Ponieważ notki na tym blogu są pisane raczej spontanicznie
na zasadzie „strumienia świadomości to chyba na chwilę zgubiłem wątek … pewnie
mógłbym pisać dalej o istotnych datach, kiedy trzeba/należy/powinno się iść za stadem i robić to co inni (aha –
aby też było na czasie – wczoraj było Halloween – w jednym zdaniu – dla dorosłych
to taki mini-karnawał – można wyjść na imprezę na miasto i się przebrać, ale na
Boga,bogów,Odyna,Buddę,Jahwe etc… nie przebierajcie dzieciaków i nie wysyłajcie
ich po „cukierek albo psikus” to jest POLSKA a nie USA – mamy swoją kulturę i
jej uczmy dzieci). Nie będę pisał o kolejnych datach.
Jeśli chcę pomyśleć o tym jakim świetnym człowiekiem był mój
dziadek – nie muszę czekać do listopada – wystarczy, że zajrzę do szafy gdzie
trzymam jego marynarkę i wracają wspomnienia.
Jeśli kogoś kocham – to okazuje to gdy to czuje. Jeśli kogoś
szanuję to cały rok a nie tylko 8 marca czy 21/22 stycznia, 26 maja …)
Z pewnymi rzeczami nie warto czekać na innych ani na to aż „zmieni
się jedna cyferka na kalendarzu czy zegarku”… The time is now…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz